Zachęcam Państwa do lektury artykułu, który ukazał się w byłej już gazecie Nasza Ziemia Strzelińska, dotyczącego znaleziska przy ulicy Oławskiej. Pamiętam tę sprawę, ale nie mam pojęcia jak to wszystko się skończyło. Może ktoś z Państwa wie coś na temat? Fotografie pochodzą z ww. gazety.
„I zrobiła się sensacja, a mogło jej w ogóle nie być. Sensacja nie z winy żądnych mrożących w żyłach krew niesamowitości dziennikarzy, którym zresztą - za sprawą aroganckiego zachowania pewnego krewkiego jegomościa oberwało się w przenośni i dosłownie - kolega z drugiej gazety ma uszkodzony aparat. Wróćmy do rzeczy. Ulica Oławska (między innymi) - to teren objęty badaniami archeologicznymi i opieką konserwatorską. Każdy, kto coś w tym rejonie „grzebie" - musi to robić pod czujnym okiem archeologa. Niedawno, przy okazji budowy nowej stacji CPN, w trakcie robót ziemnych - natknięto się na ludzkie kości (nikomu, kto się choć trochę interesuje historia Strzelina nie jest obcy fakt, iż w tym miejscu znajdował się kiedyś cmentarz, a także kościół Św. Barbary). Wtedy postąpiono tak jak należy: zawiadomiono archeologa, przyjechała policja, szczątki zabezpieczono i odwieziono do Wrocławia. W tym zaś przypadku działania wołały o pomstę do nieba. Kiedy w trakcie rozkopywania chodnika - robotnicy natknęli się na grobowiec (w trakcie prac uszkodzono pokrywę), a w nim starą, cynową trumnę (na jej wieku zachowały się zasuszone kwiaty) - decyzja była szybka: zasypać znalezisko. Szef firmy prowadzącej prace (posłyszałam, bo od dziennikarzy odsuwał się jak od ognia piekielnego) tłumaczył pracownikowi biura konserwacji zabytków, że zawiadomił archeologa (w rezultacie nie wiadomo - czy archeolog został zawiadomiony telefonicznie czy był osobiście). Myślę, że na dobrą sprawę interesowi archeologa bardziej sprzyja wariant pierwszy, bo jeśli był, a efektem tej wizyty stało się zasypanie grobowca - to podejrzewam, że archeolog powinien mieć kłopoty. Nie tylko zresztą on. W takim przypadku procedura jest następująca: należy zawiadomić właściwe służby, a więc przede wszystkim prokuraturę, archeologa i konserwatora zabytków. W żadnym wypadku nie zakopywać znaleziska. Już poprzednim razem pisałam, że w rejonie, gdzie był cmentarz - przy okazji różnych prac ziemnych -jeszcze niejeden raz coś zostanie znalezione i wykopane. Grobowce, trumny, ludzkie kości. Wszyscy, którzy będą tu pracować w przyszłości - winni być uprzedzeni, że mogą się natknąć na takie „niespodzianki". I muszą wiedzieć -jak się zachować. Podejrzewam, że ci, którzy starają się jak najszybciej ukryć to, co znaleźli - mogą się obawiać, że ktoś ich oskarży o profanację po pierwsze, a po drugie, nie chcą wokół sprawy szumu. I czasem właśnie zdarzają się niesmaczne historie -jak ta sprzed tygodnia. A można było inaczej: zawiadomić kogo trzeba, zabezpieczyć trumnę i przenieść ją na przykład na cmentarz czesko-niemiecki na Osiedlu na Skarpie. Moim zdaniem -jakoś wszyscy przeszli nad sprawą do porządku dziennego, tam gdzie był dół z grobowcem - jest na nowo ułożony chodnik, ludzie trochę gadali na początku. I cisza. Tak chyba nie powinno być. Trochę wcześniej, niedaleko tego miejsca, też odkopano „coś". I natychmiast zasypano. Mogę pokazać gdzie i jak ktoś nie wierzy - można odkopać. To dość proste, bo nie trzeba zrywać chodnika. I jedną rzecz należy powiedzieć: nie ma powodu, by myśleć, że wykopanie trumny, czy odkrycie grobowca pod ziemią jest czymś wstydliwym; nikt nie robi tego specjalnie. Tylko trzeba zachować się jak należy, a nie mówić: „Jaka trumna? Nie było żadnej trumny! W każdym razie robót przy Oławskiej będzie jeszcze sporo, więc zalecam czujność i rozwagę i przestrzegam przed bezmyślnością.
(bosi)”